wtorek, 22 marca 2016

Czym oddycha grochowski dzięcioł? Czy moim przeznaczeniem jest warszawski smog?

Na blogu ucichło. W moim życiu dzieje się wiele różnych spraw. Mniejszych i większych. Jakoś tak się zagoniłam, a próby zatrzymania nie przynoszą efektu na dłużej.
Całą rodziną tęsknimy już za wiosną i ciepłem. Córka wciąż opowiada, że chciałaby chodzić w letnich sukienkach. Tak sobie czekamy zatem, bo cóż innego, pogoda raczej pozostaje nieczuła na ludzkie narzekania. Liczę na to, że już w kwietniu wyciągnę wiosenne kurtki.

Bardzo chciałabym mieszkać poza Warszawą. Na wsi. To chyba sprawiło, że zdystansowałam się nieco wobec mojej dzielnicy - jakby to miało pomóc potencjalnej przeprowadzce. Przeprowadzka będzie, ale niedaleko. Bardzo niedaleko. Może 500 metrów od naszego obecnego mieszkania. Zostajemy na Grochowie. Widocznie Grochów jest moim przeznaczeniem. Przynajmniej na razie.

Na pocieszenie dzięcioł. Tak, dzięcioł. Słyszałam, go już wiele razy, choć chyba nigdy nie dostrzegłam. Obstawiam, że zadomowił się wśród wysokich drzew przy szpitalu na Szaserów. Lubię te drzewa. Jeszcze trochę i będą bardziej przypominać las niż park. Mieszka sobie tam Pan Dzięcioł i daje głośno znać o sobie. Jego stukanie wyrywa mnie z codzienności. Jest takim kontrastem wobec tętniącego miasta. Lubię Pana Dzięcioła i niech tu mieszka jak najdłużej! Jeśli Pan Dzięcioł daje radę w mieście to i mi może się uda. 




Trafiłam niedawno na wskaźniki zanieczyszczeń w Warszawie. Praga Południe wygląda dość przyzwoicie. Dość przyzwoicie w skali Warszawy, bo generalnie wszędzie jest gorzej niż być powinno. Wiadomo, sporo nam brakuje do nadwiślańskich rejonów Wawra, ale jesteśmy w sporo lepszej sytuacji niż Wola, Ochota czy Ursus. Zapewne wszystko dzięki temu, iż wciąż brakuje innego połączenia pomiędzy Pragą Południe, a Pragą Północ niż rejon dworca Wileńskiego. Mnie to cieszy, nie ukrywam. Wolę stać w korkach (lub przesiadać się do tramwaju) aniżeli wdychać jakiś potworny syf z powietrza.

LINK do artykułu w serwisie dobraulica.pl 

Zdjęcie pochodzi stąd: http://dobraulica.pl/2014/01/trujace-powietrze-nad-warszawa/

piątek, 11 września 2015

Psotne Babki Cafe - kawa i ciastko na Dwernickiego/Kickiego

Tego to by się chyba nikt nie spodziewał... W lokalu na rogu Kickiego i Dwernickiego powstał cukiernio-kawiarnia. Miejsce urządzone z gustem, z przepyszną kawą i ciastami. I to jeszcze zanim powstało osiedle na Chrzanowskiego, które może temu miejscu naraić klientów...



W każdym razie Psotne Babki są dwie (chyba) i ciasta pieką od dawna. Poznałam je dzięki Kooperatywie Grochowskiej na Paca 40. Ciasta prawdziwe, bez miliona sztucznych dodatków i posmaków. Bywa alternatywnie (biszkopt vege z kremem bananowo-kokosowym), ale też tradycyjne (szarlotka na kruchym spodzie), a czasem zabawnie (muffinki).

Lokal urządzony sympatycznie, w sposób spójny z obecnymi modami kawiarnianymi, ale jednak nie jest to kropka w kropkę to, co spotkamy w innych stołecznych lokalach. Ujęły mnie kraciaste, bardzo wygodne, fotele wyglądające niczym słoń Elmer.
Łazienka dość minimalistyczne, bez jakichkolwiek udogodnień dla dzieci. Przewijak chyba by się nie zmieścił, ale stopień do mycia rąk dla mniejszych dzieci już tak. Mam nadzieję, że przybędzie.



Kawa, kawa jest rewelacyjna i tego po prostu trzeba spróbować. Niniejszym "U Krawca" przestaje być osamotniony w walce o najlepszą kawę na Grochowie. Trudno się dziwić, świeżutko palona kawa jedzie z... niedalekich Bielan (palarnia Java), więc musi smakować rewelacyjnie.

Ceny przystępne, adekwatne do grochowskiego rewiru: espresso 5zł, cappuccino 8zł, herbata 5zł, ciasta 5-9zł.


 Dla maluchów, co miłe, przygotowano kredki i kolorowanki (z motywem muffinka, żeby nie było).

Godziny otwarcia: poniedziałek - piątek 12-20, sobota - niedziela 13-19.

Można zamawiać torty okolicznościowe.


piątek, 6 lutego 2015

Dziś będzie wierszyk!

Sowy
Na Grochowie w dni deszczowe
tak mówiła sowa sowie:

Wreszcie jesień! Szelest liści...
I ten deszcz, co wszystko czyści.
Jakże piękna pora roku,
gdy tak wszystko moknie wokół!

Druga sowa się skrzywiła:
Co też pani wymyśliła?
Pani się podoba słota,
kiedy wszędzie tyle błota?

Już wyjaśniam – bardzo proszę:
Otóż nowe mam kalosze
i doczekać się nie mogę
by w nie wreszcie włożyć nogę.

Agnieszka Kloch



niedziela, 4 stycznia 2015

Gdzie wypić kawę i wybawić dziecko? W Malu Cafe na Gocławiu

W dość nieładnym bloku, na ulicy o dziwnej nazwie powstało miłe miejsce dla dorosłych i dzieci: Malu Cafe. Trzeba przyznać, że brakowało mi na Pradze Południe takiej kawiarni. Ładny wystrój, duża część dla dzieci i sympatyczna obsługa. 


Kącik dla dzieci, który zajmuje właściwie 1/3 lokalu wyłożony jest przyjemnymi dywanami, jest niewielka plastikowa zjeżdżalnia, stolik do rysowania i oczywiście multum zabawek. Na stanie jest również pokaźna ilość różnego rodzaju jeździków, za którymi szaleją dzieci. W planach jest (w niezagospodarowanej wnęce) kącik do zabaw sypkich, czyli wszelkiego rodzaju przesypywanie, mieszanie i zatapianie paluszków w kaszach, ziarnach i zbożach. Co ważne, wszystko jest bardzo zadbane i czyste.


Kawy tym razem nie spróbowałam, ale herbata podawana jest hojnie w bardzo dużym dzbanku (10zł), a galaretka serkowo-pomarańczowa była bardzo smaczna (4zł!). Mąż z córką zjedli na pół ciasto czekoladowe (8zł), również niczego sobie. Następnym razem zdecyduję się na kawę, szczególnie, że w ofercie jest także mleko sojowe.
Menu ma zostać rozszerzone o grillowane kanapki (także dla dzieci).
W lokalu nie ma mikrofalówki, ale obsługa bez problemu podgrzeje jedzenie dla dzieci.
 
 
W ofercie są również muzyczne zajęcia dla dzieci oraz zajęcia krawieckie, także dla dorosłych. 

Kawiarnia znajduje się na Gocławiu, tuż obok basenu "Wodnik" na parterze bloku przy ulicy Awionetki RWD 3. 
Nie jest tu aż tak ciemno - to wina aparatu.



piątek, 31 października 2014

Nowe Osiedla na Chrzanowskiego o dramatycznych nazwach (Mała Praga i Praha)

Świat mi się wali. Mój świat kończył się na torach. Była ulica Chrzanowskiego wyłożona trelinką, później baza MPT i różne dziwne okołoprzemysłowe tereny, a potem tory i działki. I koniec świata. Przecież wiadomo było, że dalej już nic nie było. A nawet jeśli było to było to bardzo daleko, bardzo inaczej i bardzo nie moje.

Najpierw z niewiadomych przyczyn zaczęli zalewać trelinkę asfaltem. 123 zawsze tam zwalniał i go kołysało, a to w prawo, a to w lewo. Chodniki wymienili i nawet ścieżkę rowerową zrobili! Tylko po co? Przecież tam prawie nikt nie chodzi. Mało to miejsc, gdzie by się ścieżka naprawdę przydała?

A później już było wiadomo. Zaczęli ogradzać bazę MPT, burzyć zabudowania, robić dziurę w ziemi.

Pamięta ktoś jeszcze bazę MPT? Że był tam zbiornik wodny, chyba na wypadek pożaru, gdyby się stacja benzynowa paliła? I w tym bajorku nawet ryby pływały. Stawałam sobie na płocie, bo był taki z podmurówką i patrzyłam na te ryby. Sama albo z koleżankami, kolegami. A stację benzynową ktoś pamięta? A krany z wodą oligoceńską na przeciwko? I że obok był sklep firmowy Waltera, a w nim czekoladowe kulki w kolorowych sreberkach.
Tak, mój Grochów ginie. A może po prostu jestem już naprawdę stara, skoro mnie to kłuje w serduszko, że mi tu wybudują teraz dwa gigantyczne osiedla?

Równie emocjonalnie, połączonym z intelektualnym niesmakiem podchodzę do sprawy nazewnictwa. Otóż, deweloperzy nie kiwnęli nawet palcem, aby się dowiedzieć, gdzie te osiedla właściwie stawiają. A że Praga się teraz sprzedaje nieźle (bo taka hipsterska?) to uznali, że wymyślą dla osiedli jakieś takie zgrabne, praskie nazwy. No i co tu dużo mówić, krew mnie zalewa, bo tuż obok mojego stuprocentowo grochowskiego mieszkanka będzie Mała Praga i Praha. Tylko, że Grochów proszę Państwa, z Pragą to ma niewiele wspólnego. 
A jak jeszcze widzę to hasło: "Życie toczy się na Pradze"... Skoro na Pradze to po kija stawiacie to osiedle na Grochowie?

Tak więc przyszli, nowi, drodzy mieszkańcy osiedli z "P" w nazwie: Otóż nie będziecie mieszkać na Pradze. Będziecie mieszkać na Grochowie, cokolwiek innego byście słyszeli albo z czasem mówili. Wiedzcie, że to jest Grochów, w swojej kwintesencji.


 
Zaczerpnięte z profilu fb: "Na pohybel praskim ignorantom".
Ścieżka rowerowa na Chrzanowskiego.

Skrzyżowanie Chrzanowskiego z Wiatraczną. Dźwig buduje osiedle o nazwie-pomyłce.

Komentować nie trzeba.

Płot ogradzający dawną bazę MPT. Niedługo i tu wyrosną bloczyska. W dali widać dawną fabrykę Waltera, dziś Mieszko.

piątek, 27 czerwca 2014

Ważna sprawa: budżet partycypacyjny

Niebywała rzecz! Mieszkańcy miasta mogą zdecydować, na co zostaną wydane publiczne pieniądze. Poprzez głosowanie Warszawiacy wybiorą, czy wyremontowana będzie ulica, powstanie nowy zieleniec, a może zostaną zakupione bezpieczne zabawki na plac zabaw. Głosować można poprzez stronę internetową i w urzędach dzielnicy. Każdy może wyznaczyć 5 projektów. 

Wszystkie niezbędne szczegóły znajdują się na stronie: https://twojbudzet.um.warszawa.pl/
Głosowanie tylko do 30 czerwca!

Grochów został podzielony na kilka okręgów. Wśród projektów na uwagę (moim zdaniem) zasługują: 
- budowa ścieżki rowerowej wzdłuż Waszyngtona - od kiedy zmieniły się przepisy, rowerzyści powinni korzystać tylko z jezdni, jazda rowerem pomiędzy tramwajem a autobusem to wątpliwa przyjemność, ścieżka rowerowa jest tu niezbędna;
- uspokojenie ruchu wzdłuż tzw. małej Grochowskiej uwzględniające wyznaczenie pasa dla rowerów - na Grochowskiej podobnie jak na Waszyngtona, jest zbyt ruchliwa, aby jeździć po niej rowerem;
- kabina sanitarna w Parku Leśnika i toaleta publiczna w Parku Skaryszewskim (dwa oddzielne projekty) - co jak co, ale o tym, jak niezbędna jest toaleta w parku przekonałam się szczególnie od kiedy jestem matką;
- budowa domków dla owadów w rejonie całej dzielnicy - konieczne, aby pszczółki miały, gdzie mieszkać.

Oczywiście to subiektywny wybór. Jest wiele projektów, które mogą zainteresować mieszkańców konkretnych osiedli. Trzeba zajrzeć do wyszukiwarki i wybrać, to, czego finansowanie wydaje nam się słuszne.

Głosuj tutaj!

wtorek, 24 czerwca 2014

Gdzie wypić kawę (i coś zjeść) na Grochowie? Zieleniak na Zamienieckiej

Tak się jakoś składa, że ostatnio głównie wpisy o kawiarniach. Bynajmniej nie są to jedyne tematy, które na Grochowie mnie zajmują, ale niestety na pisanie i fotografowanie trudno znaleźć czas.
Czy Zieleniak jeszcze jest na Grochowie, czy już na Gocławiu? A może najlepiej nie używać innych określeń niż Witolin? Pomińmy szczegóły, porozmawiajmy o kawie i czy warto tam zajrzeć.


Czy ten widok to urocza agroturystyka gdzieś na mazowieckiej wsi? Ano nie, to właśnie wspomniany Zieleniak. Uroczy malutki domek został pobielony (podobno cegły były w tak złym stanie, że nie było możliwości pozostawić jego pierwotnego charakteru) i zaaranżowany na nowo. Wcześniej była tu dość mało zachęcająca pizzeria. Największą zaletą tego miejsca jest duży, przyjemnie zadrzewiony ogród. Na tyle sympatyczny, że można udawać, że nie słyszy się dobiegającego z Zamienieckiej szumu przejeżdżających samochodów.

W środku jest zielono: dosłownie i w przenośni. Mnóstwo zielonych dodatków i zielone menu. Można zjeść mniej lub bardziej roślinnie, kupić zioła w doniczkach. Uwaga tylko na napoje Pierrot. Udają, że są zdrowe, a lepiej trzymać się od nich z daleka - myśmy się nacięli. Szkoda, że właściciele nie przeczytali składu na butelce.

Mleka sojowego akurat nie było, więc jakoś przebolałam krowie. Niestety ciasta nas rozczarowały delikatnie mówiąc. Tiramisu było stare, a dwa pozostałe (jabłecznik i jogurtowe z truskawkami) do bólu zwyczajne i niczym nie ujmujące. Szkoda. Mamy jednak w planach dać temu miejscu drugą szanse i spróbować proponowanych dań - wszak pachniało zachęcająco. Pełne menu dostępne na stronie, część widoczna na zdjęciu poniżej.

Drugi żal: słabo zagospodarowany ogród. Zdaje się, że właściciele starali się ruszyć przed sezonem, ale potłuczone szkło pod huśtawką to lekka przesada. W piaskownicy braknie piachu, a zjeżdżalnia kończy się tuż przez betonową wylewką. Pod tym względem jest jeszcze dużo do zrobienia.

Potencjał ogromny, mam nadzieję, że będą się rozwijać.

W środku biało i zielono. Modne teraz meble z palet i skrzynek.

Samoobsługa. W witrynce nieszczęsne ciasta i napoje pierrot, których należy unikać jak ognia.

Ogród. Duży potencjał, dużo niedoróbek.
Przedłużony dach wielu uratuje przed letnią ulewą.

Miły detal.