wtorek, 24 czerwca 2014

Gdzie wypić kawę (i coś zjeść) na Grochowie? Zieleniak na Zamienieckiej

Tak się jakoś składa, że ostatnio głównie wpisy o kawiarniach. Bynajmniej nie są to jedyne tematy, które na Grochowie mnie zajmują, ale niestety na pisanie i fotografowanie trudno znaleźć czas.
Czy Zieleniak jeszcze jest na Grochowie, czy już na Gocławiu? A może najlepiej nie używać innych określeń niż Witolin? Pomińmy szczegóły, porozmawiajmy o kawie i czy warto tam zajrzeć.


Czy ten widok to urocza agroturystyka gdzieś na mazowieckiej wsi? Ano nie, to właśnie wspomniany Zieleniak. Uroczy malutki domek został pobielony (podobno cegły były w tak złym stanie, że nie było możliwości pozostawić jego pierwotnego charakteru) i zaaranżowany na nowo. Wcześniej była tu dość mało zachęcająca pizzeria. Największą zaletą tego miejsca jest duży, przyjemnie zadrzewiony ogród. Na tyle sympatyczny, że można udawać, że nie słyszy się dobiegającego z Zamienieckiej szumu przejeżdżających samochodów.

W środku jest zielono: dosłownie i w przenośni. Mnóstwo zielonych dodatków i zielone menu. Można zjeść mniej lub bardziej roślinnie, kupić zioła w doniczkach. Uwaga tylko na napoje Pierrot. Udają, że są zdrowe, a lepiej trzymać się od nich z daleka - myśmy się nacięli. Szkoda, że właściciele nie przeczytali składu na butelce.

Mleka sojowego akurat nie było, więc jakoś przebolałam krowie. Niestety ciasta nas rozczarowały delikatnie mówiąc. Tiramisu było stare, a dwa pozostałe (jabłecznik i jogurtowe z truskawkami) do bólu zwyczajne i niczym nie ujmujące. Szkoda. Mamy jednak w planach dać temu miejscu drugą szanse i spróbować proponowanych dań - wszak pachniało zachęcająco. Pełne menu dostępne na stronie, część widoczna na zdjęciu poniżej.

Drugi żal: słabo zagospodarowany ogród. Zdaje się, że właściciele starali się ruszyć przed sezonem, ale potłuczone szkło pod huśtawką to lekka przesada. W piaskownicy braknie piachu, a zjeżdżalnia kończy się tuż przez betonową wylewką. Pod tym względem jest jeszcze dużo do zrobienia.

Potencjał ogromny, mam nadzieję, że będą się rozwijać.

W środku biało i zielono. Modne teraz meble z palet i skrzynek.

Samoobsługa. W witrynce nieszczęsne ciasta i napoje pierrot, których należy unikać jak ognia.

Ogród. Duży potencjał, dużo niedoróbek.
Przedłużony dach wielu uratuje przed letnią ulewą.

Miły detal.

1 komentarz:

  1. mieszkam nie daleko i pewnie odwiedze to miejsce, dobrze ze nie ma juz tam oslawionego barona :)

    OdpowiedzUsuń